niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 5

"Masz rację ,walić to!"

Dzwonek do drzwi. Zbiegam po schodach ,chwytam za klamkę i ciągnę. Zamieram. Przed sobą widzę (tak ogólnie bosko wyglądającego) Matta. Mrugam kilka razy i próbuje coś powiedzieć, ale nie wiem co.
- Hej. - ubiega mnie ,podnosi rękę i zaczyna się drapać po karku przez co widać ,że też jest zdenerwowany.
- Cześć - odpowiadam niepewnie. - Co jest?
- Travis do mnie dzwonił i powiedział ,że ma dziś luźniejszy dzień ,więc zaproponowałem ,że przyjadę do niego ,a on powiedział ,że mam cię ze sobą zabrać.
- Aha.
- Więc?
- Tak ,tak pojadę yyy... ile mam czasu?
- Za jakieś półtorej godziny przyjadę po ciebie , okey?
- Dobrze, to na razie.
Wydukałam (do zobaczenia) i zamknęłam drzwi. Oparłam się o nie plecami i zsunęłam do pozycji siedzącej.
Po chwili nie mocy, wstałam i zaczęłam szukać telefonu. Wykręciłam numer i liczyłam sygnały.
- Cześć skarbie.- usłyszałam po drugiej stronie telefonu.
- Hej Travis. Właśnie był u Mnie Matt.
- To super, i co za ile będziecie ?
- Za około półtorej godziny wyjeżdżamy, więc tak za 3h będziemy.
-Dobrze , to Ja czekam... Kourtney , chłopaki Mnie wołają ,muszę kończyć . Papa.
- Papa...Travis... ?
- Tak ?
- Kocham Cię.- powiedziałam niepewnie.
- Ja Ciebie też słońce , do zobaczenia .
Rozłączył się.

*

Po dłuższej chwili jazdy ,w której jedyne co dało się usłyszeć to piosenka Justina Timberlake , usłyszałam głos Matta:
- Jesteś głodna ?  Znam niezłą knajpę. Jest po drodze ,więc możemy do niej zajechać.
- Nie. - burknęłam.
Nie powiedziawszy nic więcej ,odwróciłam głowę w stronę okna . Minęło kolejne kilka minut. Widziałam ,że Matt czuje się nieswojo ,ale jakoś nie było mi go szkoda.
Dopiero teraz doszło do mnie ,że za niecałą godzinę zobaczę Travisa. Będę musiała spojrzeć mu w oczy po tym co zrobiłam z Mattem. Uśmiechać się i zachowywać normalnie jakby nigdy nic się nie stało. Na samą myśl o tym poczułam smutek ,ale zero poczucia winy. Nie rozumiem sama siebie ,w ogóle nie żałowałam i właśnie przez to czułam jeszcze większe obrzydzenie do siebie samej. Nie wiem co się ze mną dzieje ,wychodzę na całkowitą nieczułą sukę, wykorzystującą i bawiącą się uczuciami swojego chłopaka.
- Idę zatankować. Chcesz coś do picia ze stacji? - wyrwał mnie z zamyślenia głos Matta.
- Nie.
 Dopiero teraz  zauważyłam ,że stanęliśmy. Usłyszałam jak wzdycha i zamyka drzwi. Wypuściłam głośno powietrze z ust i rozsiadłam się wygodniej na fotelu.
Matt wrócił , i znów ruszyliśmy.
Jadąc liczyłam minuty i zastanawiałam się ile jeszcze kilometrów zostało Nam do przejechania. Cały czas patrząc przez okno, widziałam jak bardzo zmienia się krajobraz. Jeszcze przed chwilą jechaliśmy zatłoczonym miastem ,a teraz przejeżdżamy przez jakieś totalne zadupie. Z prawej pola ,z lewej pola ,a z przodu las, no kurwa.
Mijały kolejne, nudne, ciągnące się w nieskończoność minuty. Prawie przysypiałam. Oprzytomniałam, słysząc Matt'a:
- To co , teraz wszystkie nasze rozmowy będą tak wyglądać? A jak coś mówię ,to jedyną Twoją odpowiedzią jest jedno krótkie słowo?
Spojrzawszy na Niego i ignorując go ,odwróciłam głowę z powrotem w stronę okna.
- Kurwa !!!!!!!!
Mówiąc to gwałtownie skręcił na pobocze i wyłączył silnik. Przestraszona ,nie wiedząc o co chodzi , spojrzałam na Niego pytająco.  Odetchnął głęboko ,odpiął pas i odwrócił się w moją stronę.
- Dopóki nie powiesz mi , co Ci chodzi nie ruszymy się stąd.
Spojrzałam na Niego z niedowierzaniem. Zdenerwowałam się.
- A niby co chcesz usłyszeć? - spytałam. Nie czekając na jego odpowiedź ciągnęłam dalej - Czy jestem na Ciebie zła? Czy odtąd tak będą wyglądać nasze rozmowy? Nie ,nie jestem zła tylko wkurwiona. Czy będą tak wyglądać to zależy tylko od Ciebie. A Ty powinieneś dobrze wiedzieć o co Mi chodzi , nie udawaj idioty.
- No nie wiem ,oświeć Mnie.
- O tą zjebaną karteczkę kretynie , a niby o co ... - powiedziałam prawie krzycząc.
- Nadal Cię nie rozumiem. Co z nią nie tak ?
- Co?! Jak to co?! Wszystko! Skąd Ci w ogóle przyszło do głowy ,żeby Mi coś takiego zostawić?! "Wiem ,że na pewno tego żałujesz... ble ble ble" - powiedziałam naśladując Jego głos. Spojrzałam na Niego i zobaczyłam ,że nadal nie rozumie. - Chodzi o to ,że od razu zakładasz co Ja czułam... Że żałuje? Byłam pijana? Gdybym miała tego żałować ,nigdy bym tego z Tobą nie zrobiła! - krzyknęłam i dopiero wtedy uświadomiłam sobie ,co powiedziałam. Spuściłam głowę i ukradkiem zerknęłam na Matt'a. On patrzył na Mnie z szeroko otwartymi oczami. Próbując coś z siebie wydusić ,zaczął się jąkać.
- Kourt, Ja nie wiem...no bo...pieprzyć to.
   Złapał Mnie w tali, przysunął się i nagle czule pocałował.

 Po chwili odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy.
- Masz racje. - powiedziałam odpinając pas. - Walić to. - Pocałowałam go ,siadając na nim okrakiem. Zaskoczony, odsunął mnie delikatnie.
- Kourt ,jesteś pewna ,że... - uciszyłam go kolejnym pocałunkiem.  Tym razem go odwzajemnił i  objął mnie w tali. Powoli zjeżdżając w dół ,złapał Mnie za pośladki. Po dłuższej chwili namiętności, uniosłam lekko biodra i zaczęłam mocować się z Jego paskiem u spodni. Gdy w końcu Mi się udało, poczułam skurcz w biodrach z powodu niewygodniej pozycji i opuściłam je trochę niżej. Oparłam się o kierownicę i przerywając pocałunek ,podskoczyłam przestraszona słysząc głośny dźwięk klaksonu. Spojrzeliśmy się na siebie nawzajem ze zdziwieniem i wybuchliśmy śmiechem. Po chwili , cmoknęłam Go w usta i wróciłam na miejsce pasażera.
- To się dopiero nazywa zniszczenie nastroju i to spektakularne.  - powiedział ze śmiechem.
- Nigdy nie pomyślałabym ,że kierownica samochodu mogłaby Mi przerwać tak romantyczną chwilę. - powiedziałam ,lekko chichocząc.
- Ale to nie zmienia faktu ,że jestem na ciebie zła i masz mi się wytłumaczyć z tej niedorzecznej karteczki , którą mi zostawiłeś. Teraz jedzmy do tej knajpki o której mówiłeś ,bo szczerze to umieram  z głodu. - powiedziałam z uśmiechem.
- Dobrze Kourt, to dosyć ustronne miejsce. - powiedział.
- O to świetnie ,w takim razie idealne miejsce na rozmowę.
Ruszyliśmy. Włączyłam radio i przełączając stacje ,natrafiłam na piosenkę przy której tańczyliśmy z Mattem kiedyś w klubie.
- O znam to! - powiedział nagle i zaczął śpiewać. - Take me by the tongue, And I'll know You Kiss Me 'till show You ,All the moves like jagger. I've got the moves like Jagger 've got Jagger 've got the MOOOOOOOOOOVES like Jagger.
Zaczęłam się śmiać ,widząc (a raczej słysząc) jego nieudolne próby wyciągnięcia "mooooooves", jednak dołączyłam się do śpiewania. Tak pokonaliśmy drogę do knajpy, nie przestając śpiewać. To dziwne ,ale w radiu cały czas leciały znane Nam piosenki.
Zaparkowaliśmy. Matt wyskoczył szybko z samochodu ,a Ja dalej mocowałam się z pasem. Nagle ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam ,że drzwi po mojej stronie się otwierają.
- Mi lejdi. - uśmiechnął się , trzymając drzwi jedną ręką, a drugą trzymając za plecami jak lokaje w hotelach. Ruchem głowy wskazał Mi ,żebym wyszła.
- Cóż za dżentelmen. Nie znałam Cię od tej strony, raczej od takiej wiesz," trawka ,dziwki ,koks".- powiedziałam z szerokim uśmiechem.
Wolnym krokiem udaliśmy się do środka budynku. Znów Matt zaskoczył Mnie swoim szarmańskim zachowaniem otwierając Mi drzwi.
Weszliśmy rozglądając się po wnętrzu. Faktycznie było tam bardzo przytulnie. Pomimo ,że bar znajdował się praktycznie w lesie,( był przy drodze raczej mało ruchliwej) znajdowało się w nim dosyć spora grupka ludzi.
- Widzę miejsce. - powiedział Matt łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę stolika.
Zajęliśmy miejsca.
- Idę złożyć zamówienie, co chcesz?
- Naleśniki z czekoladą! - powiedziałam entuzjastycznie.
- Dobrze. - powiedział rozbawiony moją odpowiedzią odchodząc w stronę baru.
Po chwili  wrócił do stolika.
- Za parę minut przyniosą nasze zamówienia.
- To świetnie. Może wrócimy do naszej wcześniejszej rozmowy?
Mruknął tylko coś niechętnie, ukradkiem na Mnie zerkając.
- Matt musimy to wszystko sobie wyjaśnić.- dodałam po chwili niezręcznej ciszy.
- No wiem ,wiem. Tylko...eh.
- No to słucham, czemu to zrobiłeś. Niby co Tobą kierowało i przede wszystkim... nie mogłeś kurwa poczekać ,aż wstanę i powiedzieć Mi o tym  prosto w oczy? Mogłeś nawet Mnie obudzić ,nie pogniewałabym się.
- No dobra ,słuchaj. Jesteś z Travisem, także sądziłem ,że po prostu będziesz tego żałować. Cóż byłaś pijana , myślałam ,że dałaś ponieś się chwili. Poza tym nie miałem odwagi ,powiedzieć Ci tego w oczy , ponieważ szczerze trochę bałem się Twojej reakcji. Byłem pewien ,że jak wstaniesz i dojdzie do Ciebie co ze Mną zrobiłaś ,to się przerazisz czy coś. Skąd miałem wiedzieć ,że no wiesz... - zakończył swój wywód ze słodkim uśmieszkiem na twarzy. Szczerze uwielbiałam ten uśmiech.
- Tak wiem ,że jestem z Travisem ,i właściwie to Sama nie rozumiem ,co się ze Mną dzieje.- oparłam łokcie o blat stolika przy którym siedzieliśmy ,ukrywając twarz w dłoniach, i kontynuowałam zduszonym głosem.- Ja nie wiem ,co jest w Tobie takiego ,że nawet zdradzając swojego chłopaka ,którego kocham najbardziej na świecie, przynajmniej tak Mi się wydaje , znaczy wydawało... nie czuję w ogóle poczucia winy czy też smutku. Nie myśl sobie ,że wyznaję Ci teraz miłość czy coś w tym stylu ,ale po prostu przy Tobie czuję się inaczej niż przy Travisie. Z Travisem czuję się jak mała, kochana dziewczynka ,która potrzebuje gwarancji bezpieczeństwa i opieki. Z Nim jest miło , ale szczerze powiedziawszy przewidywalnie. Nic Mnie nie zaskakuje ,a przy Tobie jestem całkowicie inną osobą. Znasz "drugą" Mnie ,wiesz jaka jestem naprawdę . Przy Tobie czuje się swobodnie i nie muszę nikogo udawać. Gdy jesteśmy razem ,wszystko co się zdarza jest inne ,nieprzewidywalne , zaskakujące i tajemnicze. Wzbudzasz we Mnie emocje ,o które wcześniej siebie nie posądzałam.- skończyłam wypowiedz i głęboko westchnęłam . Nie wiem kiedy ,ale poczułam spływające łzy po dłoniach ,którymi nadal zasłaniałam twarz.
Po chwili ,poczułam delikatny ,czuły dotyk na Moim lewym udzie i ciszy szept przy uchu.
- Spokojnie Kourt , mogę Cię zapewnić ,że wszystko jakoś się ułoży.
Nie zauważyłam nawet kiedy usiadł obok Mnie . Objął Mnie i przyciągnął do siebie ,a Ja schowałam twarz w zagłębieniu Jego szyi. Przez chwilę poczułam się odprężona i szczęśliwa w Jego ramionach , lecz chwilę błogości przerwał Nam męski głos kelnera.
- Państwa zamówienie. - odrzekł z przepraszającym uśmiech ,jakby podejrzewał ,że przerwał bardzo poważną rozmowę.
Poczułam tylko skinienie głowy Matt'a na znak podziękowania ,gdy Ja nadal się w Niego wtulałam. Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę ,gdy nagle usłyszałam dzwonek Mojego telefonu. Szybko się podniosłam ,wyjęłam chusteczkę i wydmuchałam nos. Sięgnęłam po telefon ,ale gdy ujrzałam kto dzwoni , to odeszły Mi jakiekolwiek chęci na rozmowę. Matt widząc Moją reakcje ,westchnął i zabrał Mi telefon z ręki wciskając zieloną słuchawkę.
- Hej skarbie , i co za ile będziecie? - usłyszałam głos dobiegający z telefonu.
Matt spojrzał na Mnie i z łobuzerskim uśmiechem powiedział:
-No cześć kochanieeee. - powiedział śmiesznie naśladując mój głos.
Parsknęłam śmiechem zatykając ręką usta, żeby zdławić dźwięk.
- Kto mówi ? - odpowiedział Travis. Dało się usłyszeć powagę w Jego głosie.
- No stary ,przecież to Ja , co spinasz dupe.- odpowiedział Matt już normalnym głosem i śmiechem pokazującym jego rozbawienie sytuacją.
- Matt?
- Nie , Twoja babcia.- powiedział ,a Ja znowu parsknęłam śmiechem.- Ogólnie to będziemy tak za 30 min.
- Hahaha , no spoko ,a tak w ogóle to gdzie Kourtey? - powiedział już wyraźnie rozluźnionym tonem Travis.
- Poszła się załatwić. Właśnie próbuje coś zobaczyć przez krzaki ,wiesz ..
- Spróbuj tylko.- powiedział ze śmiechem. - Dobra stary ,Ja kończę i czekam na Was. Weź tam przyciśnij gaz i się pośpiesz ,siema.
- Nam się nigdzie nie śpieszy.- spojrzał na Mnie znacząco i dodał: - Na razie.
Rozłączył się i oddał Mi telefon.Schowałam go i przystąpiliśmy do jedzenia , wracając do rozmowy.
- To co jest teraz.. no wiesz, między Nami? - spytał niepewnym głosem Matt.
- Sama nie wiem. Ewidentnie coś jest, ale nie mogę tego zrobić Travisowi.Ty chyba jesteś podobnego zdania. W końcu to Twój najlepszy przyjaciel.
- Wiem ,wiem. Co za chujowa sytuacja....
- Masz racje. Zobaczymy co będzie.- powiedziałam z uśmiechem.
- Na razie musimy  pomyśleć  co zrobić ,żeby Go nie zranić.
- Zgadzam się ,tego bym nie chciała. To co ,jedziemy?
- No to w drogę.- powiedział entuzjastycznie i wstał ciągnąc Mnie za rękę.
Wsiadaliśmy właśnie do samochodu. Matt zapalił silnik i ruszyliśmy. Po chwili cichej jazdy, powiedziałam na głos myśl ,która  Mnie nurtowała:
- Co My teraz zrobimy? Mam powiedzieć ,mojemu chłopakowi,że przespałam się z Jego najlepszym przyjacielem i w ogóle nie jest Mi przykro? - powiedziałam                                                                     dusząc w sobie łzy.

- Jakoś sobie z tym poradzimy. - powiedział łapiąc Mnie za rękę i splatając Nasze palce .Uśmiechnęłam się widząc ten gest. Po chwili dodał:
-Razem.


&&&

W końcu akcja zaczyna się rozkręcać. Natchnione weną , piszemy jak szalone. Mamy nadzieję ,że Nasz zapał nie opadnie do następnego rozdziału.

Piszcie co sądzicie , pozdrawiamy Ola&Gosia : *

1 komentarz:

  1. no to jak was ta wena tak ciśnie,to dawać następny,bo coraz ciekawiej się robi!! :D /Marta:*

    OdpowiedzUsuń