piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 2.



  " Impreza ciąg dalszy"

                                                                     
                                                                         Matthew.
 
Oderwałem usta od Tori, Lori czy jak jej tam było. Sam nie wiem i tak się więcej nie spotkamy. Przynajmniej mam taką nadzieję. Po pięciominutowej rozmowie totalnie zalana dziewczyna się na mnie rzuciła. Dla mnie to nawet lepiej ,bo ułatwia mi to zakład z Kourtney. Tym razem wygram i na następnej imprezie to ona będzie mi stawiała litr wódki. Wyszedłem na tyły ogrodu i usiadłem na podwójnej huśtawce by odetchnąć świeżym powietrzem, bo zaczęło mi się trochę kręcić w głowie po tej ilości wódki którą wypiłem chwilę temu. Zwiesiłem głowę między nogi  
Nagle wzdrygnąłem się słysząc krzyk. To ona – biegła w stronę basenu,  zdejmując w biegu sukienkę przez głowę, a reszta towarzystwa zaczęła ją naśladować. Nie chcąc być gorszy ruszyłem w ich stronę. Stojąc na brzeg basenu bez koszulki, zacząłem szukać wzrokiem Kourtney. Nagle usłyszałem krzyk i odwróciłem się do tyłu.
 

- Mnie szukasz?! – krzyknęła Kourt biegnąc w moją stronę.  
W następnej chwili znajdowaliśmy się w basenie, a ja byłem przez nią całowany. Nie powiem byłem bardzo zadowolony, ale z drugiej strony zdawałem sobie sprawę ,że jest totalnie wstawiona. Dałem się ponieść chwili i odwzajemniłem pocałunek. Wynurzyliśmy się odrywając od siebie usta.
- Jesteś nienormalna. – Powiedziałem do niej z figlarnym uśmiechem.
- Wiem. – odpowiedziała po czym zaczęła się głośno śmiać i przytuliła się do mnie łapiąc nogami w pasie. Zdziwiło mnie jej zachowanie ,dlatego by zaspokoić swoją ciekawość spytałem.
- Czemu mnie pocałowałaś?
- Dziesiąty.
- Co?
- Razem z tobą pocałowałam już dziesięciu. – uśmiechnęła się wystawiając mi język.
Pocałowałem ją zaborczo. Zdziwiona nie zareagowała. Rozwarłem jej usta językiem. Po chwili szaleńczo się całując usiedliśmy na brzegu basenu. Po paru minutach patrzyliśmy sobie w oczy lekko dysząc.
- Dziesiąta. – powiedziałem ,a ona  spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Kurwa ,a myślałam że mam przewagę.  – uśmiechnęła się zawadiacko.
- Tu jesteś, wszędzie cię szukałam. – Usłyszeliśmy czyjś głos. – Kourt mogę cię prosić na słówko. – powiedziała Quinn łapiąc ją za rękę. Nie dając jej szansy na odpowiedź odciągnęła ją z dala ode mnie. Patrzyłem jak odchodzą.
 
Kourtney.

- Co ty odwalasz?! – wywrzeszczała mi prosto w twarz. – Co się kurwa dzieje?! Masz chłopaka ,a całujesz się z Mattym i nie uwierzę w to ,że po prostu się upiłaś ,bo potrafisz wypić więcej i być przy zdrowych zmysłach. Rozumiem ,że urządzacie sobie jakieś durne zawody kto więcej osób pocałuje ,ale w przeciwieństwie do Matthewa ich nie znasz i nie traktujesz poważnie. Dziewczyno masz chłopaka.
- Ja…no bo to było dla jaj. – bełkotałam próbując się usprawiedliwić.
- To nie wyglądało jakbyście to robili dla jaj. – odparła karcąc mnie wzrokiem.
- Przepraszam Quinn, to było pod wpływem chwili i nic dla mnie nie znaczy. Obiecuje ,że to się nie powtórzy ,a teraz choć my się napić. – zaproponowałam.
- Dobra. – Ciężko westchnęła i ruszyłyśmy równym krokiem w stronę baru.

Ociekająca jeszcze wodą, pożyczyłam od Quinn kosmetyczkę po czym skierowałam się do łazienki. Zmyłam cały makijaż i zaczęłam rozglądać się za suszarką po wszystkich szafkach w łazience. Bingo. Podłączyłam ją do kontaktu i zaczęłam suszyć włosy. Wiedziałam że nikt się nie zorientuje że jej używam,bo muzyka była tak głośna że ledwo było słychać własne myśli. Gdy skończyłam suszyć włosy odłożyłam suszarkę na jej poprzednie miejsce i wyjęłam kosmetyki. Przypudrowałam się lekko, po czym przeciągnęłam po rzęsach tuszem i użyłam różowego błyszczyka. Spojrzałam w lustro. Wyglądał
am już okej, wiec wyszłam z łazienki. Odłożyłam torbę koło sofy, w rogu tak żeby nikt jej nie zauważył i zaczęłam rozglądać się za Quinn.

Zobaczyłam Quinn. Rozmawiała z jakimś chłopakiem. Rozpoznałam w nim Matthewa. Widać było ,że na niego krzyczy. On jednak zamiast stać cicho i potulnie, odpowiedział jej tym samym. Cały Matt. Jestem w 99,99% pewna ,że kłócą się o mnie.
Zignorowałam ich i ruszyłam w innym kierunku. Zaczęłam tańczyć przy basenie. Po chwili przyłączył się do mnie brunet. Kojarzyłam go  skądś, pewnie był na jakiejś imprezie.
- Napijemy się? - spytał po paru minutach z uśmiechem.
- Chętnie. - ruszyliśmy w stronę mini baru.
Usiedliśmy przy blacie na wysokich krzesłach. Chłopak ,który wcześniej zajmował się drinkami znikną, zamiast niego była drobna blondynka w fartuchu.
- Co podać? -spytała piskliwym głosem, stawiając na blacie dwie wysokie szklanki. 
- Nie - odparłam machając rękom. - kieliszki dla nas. Mój towarzysz spojrzał na mnie ze zdziwieniem,a ja puściłam mu oko zawadiacko.
i just orgasmed

Post piaciuti | Tumblr on We Heart It. http://weheartit.com/entry/51820047Kilka kieliszków później wyszliśmy przed dom by zapalić. Wyciągnęłam swoje czerwone Marlboro. Wyjełam jednego papierosa i włożyłam go do ust. Spojrzałam na brązowowłosego i wyciągnełam w jego kierunku paczkę. Chłopak poczęstował się i wyjął zapalniczke z tylnej kieszeni spodni. Nachyliłam się ,a on podpalił mi szlugę, a potem sobie. Zaciągnełam się i wzdychając wypuściłam dym. 
Minęło ponad pół godziny, nawet nie zauważając kiedy. Rozmawialiśmy bez przerwy. Nie było niezręcznej ciszy, co chwilę zarzucał jakimiś żartami,na które reagowałam głośnym,szczerym śmiechem.  Dowiedziałam się, że oboje lubimy owoce morza, zespół The Killers, a nasz ulubiony kolor to czarny. 
- Znam taką fajną knajpę gdzie serwują świetnte krewetki, miałabyś ochotę wyskoczyć? 
- Jasne. To co, jutro?
- Wpadnę po Ciebie,zadzwoń o której będziesz wolna. To napisz mi swój num..- chłopak nie zdążył dokończyć zdania,ponieważ Matt przerwał nam mówiąc,że Quinn się źle czuje i trzeba ją zabrać do domu. Pociągnął mnie za rękaw , ponaglając. 
- Już ,chwilkę. Zaraz do Ciebie dojdę.
Matt się oddalił,a ja skierowałam się do nowo-poznanego mi chłopaka. Wyjął telefon i zrobił mi zdjęcie po czym podał mi swojego iPhona i wpisałam swój numer i imię. 
- Kourntey, hm.. ładne imię - mówił patrząc na wyświetlacz.
- Dziękuję - powiedziałam na odchodne dając mu buziaka w policzek. 

Jechaliśmy samochodem w stronę domu mojej zarzyganej kumpeli. Ja prowadziłam, Matt siedział na miejscu pasażera ,a Quinn zdychała na tylnym siedzeniu. Mimo ,że wypiłam bardzo dużo nie kręciło mi się w głowie, jeszcze, wiec tylko ja mogłam prowadzić. Zatrzymałam się i wywlokłam ją na chodnik, Matt mi pomógł wnieś ją do środka, otworzyłam drzwi domu kluczami ,które znalazłam w jej torebce. Położyliśmy ją do łóżka. Zamknęłam dom. Jej mamy nie było ,a klucze oddam jej po prostu jutro. Wsiadłam do samochodu i zapaliłam papierosa. 
- Kourt, twoich rodziców nie ma w domu ,prawda?
- Nie ma,a co jest?
- Przenocowała byś mnie? U mnie jest matka.
- Okey. - odpaliłam samochód i pojechałam nieco ponad 30 metrów dalej,parkując na podjeździe.
  Otworzyłam drzwi domu i ręką zaprosiłam Matta do środka. 


***

Przepraszamy,że tak długo czekaliście,chociaż i tak pewnie nikt tego nie czyta :D 
Następny rozdział pewnie będzie gdzieś za tydzień :) 
Komentujcie & wyrażajcie swoją opinię i dawajcie linki ze swoimi blogami ;)


Marta i Ola <33333