"Prawda wychodzi na jaw"
-Podać coś ? - spytał barman. Wysoki ,przystojny blondyn, stojący wprost na przeciwko Mnie.
-tak ,poproszę czekoladowego shake'a.- wymamrotałam.
-dużego ?
- tak ,niech będzie.- powiedziałam.
- może jakieś ciastko na poprawę humoru ? - dodał barman z
lekko nieśmiałym uśmiechem. Na oko był młody. Raczej za młody na tę pracę.
- nie ,czekam na kogoś- rzuciłam na odczepne.
Brązowooki przystojniak nie ustępował.
- na koszt firmy . nie skusisz się ?
- Czego nie rozumiesz. Mam gdzieś to twoje ciastko.
Powiedziałam co zamawiam ,więc zamiast dalej się narzucać, rusz swoją dupę i
przynieś mi moje zamówienie! - powiedziałam pod nieniesionym tonem. Spojrzał na
Mnie lekko zmieszany i odszedł od lady, udał się do pomieszczenia na kształt
zaplecza.
Może było to trochę chamskie z mojej strony ,ale naprawdę
nie miałam ochoty ani siły na jakieś "młodzieżowe" podrywy ...
jeszcze na ciastko ?
No kurwa. Nic Mnie nie obchodziło .Czekałam tylko na jedną
osobę i to było dla Mnie najważniejsze, nic więcej się nie liczyło.
Minęło ok.5 min kiedy wrócił barman i podał mi moje zamówienie.
Chyba naprawdę zrobiło mu się głupio ,bo nawet nie podniósł wzroku. Wypiłam
cały "magiczny" napój (od dziecka uwielbiam czekoladę) i wyciągnęłam
telefon. "Gdzie jest Will?" - spytałam sama siebie w myślach lekko
już zdenerwowana. Czekam w tej kafejce około 30 min ,a Jego dalej nie ma ,gdzie
on się podziewa...
Już chciałam wybierać numer ,kiedy poczułam ciepłą dłoń na
ramieniu . Obróciłam się szybko i całe moje zdenerwowanie gdzieś uleciało.
-Will! - krzyknęłam , zrywając się z krzesła i zarzucając mu
ręce na szyję.- tak się cieszę ,że jesteś. Myślałam już ,że nie przyjdziesz
,ale jesteś . Dziękuję! - wyszeptałam mu do ucha.
- Tak jestem. Bardzo Cię przepraszam ,że musiałaś tyle na
Mnie czekać ,ale droga była byle jaka i...
- Nic nie szkodzi. -przerwałam mu szybko . Nie chciałam
,żeby się tłumaczył ,zresztą było to zbędne.- cieszę się ,że dotarłeś- dodałam
z uśmiechem.
Will był chyba jedyną osobą ,która w tym momencie mogła
przyprawić mnie o uśmiech.
- Dobrze, Kourt zamawiamy coś ? - rzucił szybko
odwzajemniając uśmiech.
- Tak ,wypiłabym jeszcze jednego shake'a, ale tym razem Ty zamawiasz.-
powiedziałam, zerkając na wysokiego barmana.
- Okej ,poczekaj sekundkę - odparł.
-Dobrze ,idę zając nam jakieś dobre miejsce do rozmowy.
Will skinął tylko głową i ruszył w stronę baru. Ja zaczęłam
rozglądać się w poszukiwaniu sofy. Ta kafejka była naszym typowym miejscem
spotkań.
Zawsze siedzieliśmy na czerwonej ,skórzanej kanapie ,z
uroczymi białymi poduszkami z futerkiem. Jednak coś się zmieniło. Zapewne
zrobili jakieś przemeblowania ,a nasza urocza sofa powędrowała w inne miejsce.
- Może na piętrze ? - usłyszałam ciepły głos Willa za mną.
Odwróciłam się i zobaczyłam go wyszczerzonego z dwoma dużymi shake'ami w
rękach.
- Haa ? - mruknęłam ,nie wiedząc o co mu chodzi.
- Nasza kanapa .. nie ma jej tu ,więc może jest na piętrze. -
odrzekł.
Właśnie dlatego cieszyłam się ,że mam takiego przyjaciela.
Nic nie powiedziałam ,a On i tak wiedział o czym w tej chwili myślę.
Ehh ,gdyby jeszcze wiedział wszystko o tamtej nocy ,może nie
musiałabym w pewnym sensie na nowo tego przeżywać..
- Tak ,tak . Sprawdźmy na piętrze - rzuciłam tylko.
Ruszyliśmy w stronę kręconych schodów prowadzących na
piętro. W kafejce było dosyć sporo ludzi . Zazwyczaj świeciło tu pustkami ,może
jedna ,dwie grupki zajmowały jakiś stolik.
A dziś ,praktycznie nie można było przejść i znaleźć
spokojnego miejsca.
- Co się stało ,że dziś tu tak tłoczno ? - zapytałam
przyjaciela ,żeby jeszcze przez chwilę ,nie musieć wracać do wydarzeń z tamtej
nocy.
- Wiesz ,nowy wystrój ,nowe menu ,nowe atrakcje...
- Atrakcje? - zdziwiłam się.
- Tak ,podobno wynajęli jakiś zespół ,wiesz muzyka na żywo
bla bla - powiedział.
Faktycznie zerkając w bok zauważyłam małą scenę. I wtedy ujrzałam
naszą kanapę . Dziwne ,zawsze stała na środku ,teraz postawili Ją gdzieś przy
oknie, a za oknem znajdowały się schody pożarowe.
Hmm , właściwie tak na to teraz patrząc było to naprawdę
świetne miejsce. Nie rozmyślając dłużej nad tym ,złapałam Willa za rękę i
ruszyliśmy w stronę sofy ,póki jeszcze nie była przez nikogo zajęta.
Co i tak było naprawdę dziwne ,ponieważ w lokalu było
naprawdę sporo ludzi.
Usiedliśmy na przeciwko siebie po turecku. Czułam Jego wzrok
na sobie ,ale przez chwilę nie umiałam tego odwzajemnić. Siedziałam ze
spuszczoną głowo i sączyłam napój.
- Kourt? - rzekł po chwili Will lekko palcem podnosząc moją
brodę. - Chyba chciałaś pogadać? - dodał.
- Tak ,ale...właściwie to nie wiem od czego zacząć.-
odpowiedziałam.
- Najlepiej od początku . - rzucił Will ,przyjmując poważną
minę ,starszego brata.
Mam ochotę wyznać mu wszystko. I jakby na zawołanie pękam i
słowa same leją się ze mnie jak z wodospadu. Mówię mu ,że wcale nie jestem taka
dobra jak wszyscy myślą, że chodzę na imprezy, pije i to dużo. Pomijam fakt o
narkotykach i zakładach z Mattem o całowanie. Wyznaję ,że gdy Will i Naomi
chcieli ze mną gdzieś wyjść ,a ja wykręcałam się mówiąc ,że źle się czuję ,a
tak naprawdę szalałam na imprezach. Will osłupiały nic nie mówi, więc kontynuuje
moją spowiedź. W końcu dochodzę do opowiedzenia wczorajszej imprezy. Zaczynam
od koleżanki która się źle poczuła nie mówiąc jak ma na imię, potem ,że
pozwalam Matthew u mnie zanocować ,bo u niego jest matka. Już przez łzy,
jąkając się mówię mu ,że przespałam się z Mattem i nie wiem co mam teraz
zrobić.
- Ja, ja... naprwawdę nie chciałm zdradzić Travisa...
strasznie mi przykro i.. i...
- Kourt, nie musisz się tłumaczyć. Rozumiem to. A co zamierzasz
zrobić z Matthew? -spytał.
- Cóż ,zostawił mi kartkę. Jest przekonany ,że byłam pijana
i tego żałuje ,co jest prawdą.- skłamałam. Mimo ,że rozmawiałam z przyjacielem
,wstydziłam się tego ,że zdradziłam chłopaka wcale tego nie żałując.- więc.. -
ciągnęłam dalej- On żyje we właściwym przekonaniu... Teraz wyjeżdża na biwak i
nie będzie Go przez jakiś czas. Mam nadzieje ,że w ten czas, się ułoży i
wszystko wróci do normy, a tamta sytuacja pójdzie w zapomnienie.
- Tak ,możliwe ,że masz racje. Też mam taką nadzieje. -
powiedział Will z uśmiechem.
- Will ?
- Tak ? -odpowiedział z lekkim zdenerwowaniem, jakby miał
wrażenie ,że zaraz powiem mu coś w stylu: "Jestem w ciąży".
- Bardzo ci dziękuje. Za to ,że jesteś - powiedziałam
szybko.
-Oh Kourt- odrzekł ,a widząc znów napływające do moich oczu
łzy szybko mnie objął.
Minęła chwila. Nagle Will wstał, luzując uścisk.
-Idę po chusteczki i do łazienki- powiedział widząc moją
pytającą minę.
-"Proszę o gromkie brawa dla wschodzącej solowej
gwiazdy. No dziewczyny ,zróbcie hałaaaaas !- nagle powiedział właściwie
wykrzyczał jakiś koleś
Oklaski ,gwizdy,
krzyki, światło skierowane na imitację sceny.
Rozmazana ,czerwona ,jeszcze ze złami w oczach oczekiwałam
na powrót Will'a.
Siedziałam w miejscu publicznym ,a w ogóle nie przejmowałam
się tym jak wyglądam.
Zresztą... wzrok każdego w knajpce skierowany był w tym
momencie na scenę. Akurat w tej chwili byłam ostatnią interesującą osobą na
sali.
Zaczęła grać jakaś muzyka, jednak nie wiedziałam kto śpiewa
,ani co. Myślami byłam w innym świecie. A piosenka którą słyszałam w tle
stawałą sie jakby coraz głośniejsz.
Po chwili skapnęłam się ,że ktoś siedzi obok. Byłam pewna
,że Will wrócił i przyniósł Mi chusteczki, żebym jako tako się ogarnęła.
Jednak rzeczywistość była znacznie gorsza. Chociaż czy ja
wiem ,czy gorsza. Podniosłam głowę i zobaczyłam te oczy.
Cudowne brązowe oczy ,które miałam wrażenie ,że już
widziałam. Po chwili skojarzyłam ,że to ...ZAYN MALIK! Siedział koło mnie na
kanapie i śpiewał patrząc mi prosto w oczy. Moje rozmazane, czerwone, całe
spuchnięte oczy.Nie był to żaden kawałek 1d.
Nie byłam ich jakąś wielką fanką ,ale raczej bym skojarzyła. Nie potrafiłam się skupić na słowach. Siedzieliśmy tak przez chwilę patrząc się na siebie jak zaczarowani. Po chwili chłopak chyba się ogarnął wstał ciągle śpiewając i odszedł w stronę sceny. Po drodze szarmancko zaczepił ze dwie dziewczyny, po czym usiadł na krześle ,tak jak na początku.
Nie byłam ich jakąś wielką fanką ,ale raczej bym skojarzyła. Nie potrafiłam się skupić na słowach. Siedzieliśmy tak przez chwilę patrząc się na siebie jak zaczarowani. Po chwili chłopak chyba się ogarnął wstał ciągle śpiewając i odszedł w stronę sceny. Po drodze szarmancko zaczepił ze dwie dziewczyny, po czym usiadł na krześle ,tak jak na początku.
Ja dalej nie mogłam oderwać od niego wzroku.
- Kourt, kourt!
- Co jest ? - odwróciłam się szybko ,jakby obudzona z
transu.
-Kourt co z Tobą ,już tak chwilę Cię wołam ,a Ty nic.. Nie
ważne. Słuchaj ,głupia sprawa.
Dzwonili chłopaki z obozu i mówili ,że trener zarządził
szybciej trening. Strasznie mi głupio ,że
musze cię tu zostawić samą w takim stanie.. ,ale trener mnie zabije jak
się nie pojawię...
- Rozumiem.- przerwałam mu szybko . -Leć lepiej szybko ,bo
się spóźnisz. Dokończę shake'a i będę się zbierać do domu - dokończyłam.
- W porządku ,naprawdę cię przepraszam ,muszę lecieć ,zadzwonię
do Ciebie wieczorkiem ,okej ? - powiedział ,dając mi buziaka w policzek i
wybiegł .Przez okno widziałam ,jak wsiada do samochodu i gdzieś dzwoni.
- Pa Will - powiedziałam ,niestety już sama do siebie.
&&&
Wiemy ,że króciutkie i to jeszcze po tak długiej przerwie ,ale wynagrodzimy to wam, tym ,że jeszcze w tym tygodniu dodamy następny ,a w nim będzie się działo :D
Ola&Gosia :***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz